Być na Biebrzy i nie spłynąć nią, to jak być w Rzymie i nie zobaczyć Koloseum. Koniecznie przeznacz choćby jeden dzień na przygodę na wodzie. Bo kogo choć raz poniesie nurt rzeki na szerokie wiosenne rozlewiska, kto w porannej mgle natknie się na płynącą z rybą w pysku wydrę i spłoszy rzadkie przecież łabędzie krzykliwe, ten będzie często wracał nad tą naszą rzekę, odkrywając kolejne karty z talii zwanej Biebrza.
Jeśli to poczujesz, to znaczy że stałeś się "biebrznięty" i dołączysz do grona ludzi zaślepionych tą tajemniczą, surową, ale i łaskawą krainą.